niedziela, 1 lutego 2015

A onegdaj tak też bywało,że już znacznie później zastanawiałam się skąd tyle miłości do bałaganiarstwa u nas.Teraz Ner jest martwy i pływają tam opony skrzynki,najprzeróżniejsze opakowania,torby foliowe,a raz nawet widziałam kaloryfer.Piszę widziałam,bo tamtędy  chodzę na cmentarz,na którym spoczywa cała moja rodzina.Niedługo będę tam i ja.Kiedyś nawet bardzo chciałam,ale teraz już nie jestem taka pewna,bo taki śmietniki nieopodal.Ale ktoś wytłumaczył mi ,a co cie będzie  to po śmierci interesowało?To trochę tak jak mojej koleżanki mama,nie chciała męża pochować w pewnym miejscu na cmentarzu ,bo tam jest zagłębienie i wilgoć,a to jest niezdrowe.Ale zupełnie nie o tym miałam pisać.Już  po wszystkich naukach,już w pierwszej mojej pracy zetknęłam się z dyrektorem Sanepidu na Górnej.Sanepid to:Stacja Sanitarno Epidemiologiczna ,a Górna to dzielnica Łodzi.Pokazał mi przedwojenne plany dotyczące rzeki Ner.Miały tam powstać bulwary spacerowe i chyba tak by się stało gdyby nie wojna,która wyzwoliła w ludziach jakieś inne  poczucie estetyki.Ten Dyrektor o Niemiecko  brzmiącym nazwisku był członkiem  Magistratu .Członkowie rekrutowali się z różnych warstw społecznych i narodowości.Dużo było Niemców,bo też dużo ich mieszkało w Rudzie,czyli obecnej Górnej i mogę zaświadczyć na podstawie opowiadań rodziców,że nikomu to nie przeszkadzało.I Polacy i Niemcy żyli w zgodzie.A nawet byli też Czesi i Turcy,znaczy:" KOLOROWA TOLERANCJA",co mnie osobiście bardzo odpowiada.I komu to przeszkadzało i komu ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz