wtorek, 3 lutego 2015

Onegdaj bywało tak:Zima ,rok 1945.Dopiero co sprowadziliśmy się na nasze przedwojenne mieszkanie,gdy przyszło  przyjąć na kwaterę na trzy doby żołnierzy Radzieckich,a jak się potem okazało narodowości Ukraińskiej,ale mój ojciec bez trudu się z nimi porozumiewał .Było nam bardzo ich żal.Byli głodni,bo w kieszeniach mieli tylko ziarna pszenicy do pogryzienia,a w manierkach bimber,którym ich poczęstowano wcześniej.Chcieli koniecznie się podzielić z nami tym, niewiadomego  pochodzenia alkoholem.ale nikomu nic się nie stało .ojciec wypił z nimi by ich gościnności nie urazić.Mama coś tam przygotował na zakąskę i o ile się nie mylę,były też zacierki na wodzie,posolone.Smakowało im to bardzo bo to coś ciepłego i pożywnego.No cóż ,sami nic więcej nie mieliśmy.Byli z okolic Mińska i wspominali pozostawioną tam rodzinę.Jeden miał na imię Aleksander.Opowiadali jak zostali wcieleni do Czerwonej Armii ,gdy tylko się na tamtych terenach pojawiła.Nie chcieli sprawiać kłopotu,więc spali na podłodze,ale mama coś im tam dała z pościeli.Zdjęli z siebie płaszcze  przed spaniem,które nie były obrębione na dole i pachniały wiatrem.Ale już drugiego wieczora po skromnej kolacji śpiewali i to tak często,że zapamiętałam  słowa.A było to tak:"Ukraina ziemia czorna,da ziemia czorna ,da hjej.Baćko Stalin krutit ziorna,da krutit ziorna,da hjej.Da hjej,da hjej,da serce zabaleło,da zabaleło da hjej.Gdy odchodzili żal im było opuszczać tymczasową kwaterę.Ciekawa jestem,czy przeżyli?Bo chyba nie przeżył Rosjanin,który stacjonował później  a  o którym pisałam wczoraj Był z ówczesnego Leningradu i maił na imię Sasza i był znacznie dłużej i obiecał że w drodze powrotnej nas odwiedzi jeżeli przeżyje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz