poniedziałek, 20 lipca 2015

A onegdaj bywało tak:Lipiec w ogrodzie mojej koleżanki obfitował już w plony.Porzeczki,dużo porzeczek.Z czarnych jej mama i ciotka jak wspomniałam wczoraj smażyły konfitury,nie dżemy bo o takowych  nikt wtedy nie słyszał.To wynalazek spowodowany potrzebą zaopatrzenia wojska w czasie II Wojny Światowej.Trzeba było dużo i szybko by zaopatrzyć żołnierzy.I jak to mówi się:"potrzeba matką wynalazku".N o i ten wynalazek podchwycili i po wojnie cywile i tak jest do dziś.A jak to szybko się robi dżem ,pisałam wczoraj.Z reszta kawa rozpuszczalna ,to też potrzeba frontowa a jest i dziś.A patelnie teflonowe?.................o nie koniec tego.Przecież ma być o przetworach a nie ,o wynalazkach wojennych.Zatem czarna porzeczkę po obraniu z szypułek ,opłukaniu  i pomieszaniu kilo na kilo  tj owocu i cukru,poddawano obróbce termicznej przez kilka dni ,stopniowo odparowując wodę.Ale przez to owoce bardzo traciły na wyglądzie.Robiły się szaro bure,konsystencję jednak miały ,oj miały.Ciotka Marylki robiła jeszcze z nich coś pysznego.Już takie gęste,takie odparowane, wykładała na trzy tace i przykrywszy bazą, na którą wówczas mówiono muślin wynosiła na strych.A tam było bardzo ciepło.Zatem wysychały jeszcze dodatkowo i po dwu tygodniach zostały pokrojone i tylko lekko przesypane cukrem pudrem i schowane do słoików,szczelnie zamkniętych.Ależ to było pyszne o konsystencji suszonych śliwek.Trzeba było jakiś czas potrzymać w ustach  by zmiękło.A chciało się trzymać oj chciało,ale  ciotka Jutka  [Józia],chowała to na zimę.A jak tylko zaczęły" opadać" jabłka papierówki,to z nimi postępowała podobnie.Długo smażyła z cukrem by je odparować.Oczywiście po umyciu i obraniu ich.Potem też suszyła na tacach,a jej siostra,tj mama Marylki zawsze wspominała" a nasz tata do tego przeznaczał owoce z tej starej jabłonki z końca ogrodu  -  pamiętasz?""Tak pamiętam  przypominała sobie ciotka To były Sztetiny,przepyszne jabłka."

i już zaraz cd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz