niedziela, 19 lipca 2015

Dziś odpoczywam od kuchennych prac,a szczególnie przetworów.Czekam na wiśnie sokowe odmiany Panda ,bo są największe ,maja najmniejszą pestkę i jędrny miąższ ,.zatem w konfiturach i dżemach nie rozpadają się.Ale moje najulubieńsze to wiśnie marynowane.Robię sporo marynat,np śliwki,gruszki i dynię.Na słoikach jest kartka informacyjna następującej treści:"Do kanapek mięs sałaty,słodko kwaśne marynaty."Często ofiarowuje je komuś  i by nie myślał ,że to kompot,stąd te kartki.A tak w ogóle,to obserwuje,że coraz częściej konsumenci odstępują od tego rodzaju dodatków.Bo jak np .twarożek to tylko z cukrem.Bo jak do drugiego dania to tylko kompocik...............o nie!!! nic ostrego,nic kwaśnego.A moje marynaty wcale takie kwaśne nie są,bo zawsze na 1 kg cukru daję tylko szklankę octu.Pewien behawiorysta orzekł ,że ostrych smaków i kwaśnych smaków z natury unikają ludzie słabi,potrzebujący pomocy i opieki i tacy co to długo byli pod "skrzydłami "mamusi .No cóż:jeden lubi ogórki a drugi ogrodnika córki.

A moje wiśnie robię tak:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz