sobota, 9 stycznia 2016

Ale póki co, to mi fiksuje komputer.Ale postaram się.Otóż JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO,będzie bardzo onegdaj ,bo w latach 20,ych ubiegłego wieku.Dziś myślę sobie,że zawsze były "rozgrywki polityczne".Moją mamę dotyczyło to także jako pracownika magistrackiego.Nowy prezydent,z nowego ugrupowania ,z innej partii "nastał" w Łodzi i wydał rozporządzenie,że wszystkie kobiety zatrudnione w magistracie należy zwolnić,by wychowywały dzieci i gotowały mężom obiady.Stalo się: moja mama,która siedzenia w domu sobie nie wyobrażała ,niestety z decyzją musiała się pogodzić.Ale po pewnym czasie przyjechał do domu goniec magistracki z prośbą by się mama jak najszybciej stawiła bo jest jakaś praca.Ta jakaś praca ,to praca zlecona do wykonania w dom.Chodziło o przepisanie na maszynie całej dokumentacji dotyczącej  założenia wodociągów w mieście.Pisała,zatem i pisała i po skończonej pracy pojechała po wynagrodzenie.Było tego podobno dość sporo.I tu właśnie przypomniało mi.się jak pisałam o pasztetach całe zajście,co spotkało moja mamę. Bo właśnie w  planie miała wykonanie pasztety z dodatkiem jakiejś dziczyzny,bo jakże by inaczej?Zadowolona z przypływu gotówki ,wysiadła z tramwaju w połowie drogi do domu by u Ignatowicza [to tam gdzie teraz Hortex  kupić zająca,bo tam właśnie wszelką dziczyznę można było nabyć,jak np .zające,bażanty,,mięso jelenia i łosia ,kwiczoły przepiórki .kuropatwy itp.I co się okazało?pieniędzy nie ma,nie ma czym zapłacić.Złodziej musiał się pojawić na trasie miedzy Placem Wolności ,a ul.Tuwima [ wówczas Przejazd ] bo magistrat wtedy mieścił się w obecnym muzeum przy Placu  Wolności właśnie.Z płaczem wróciła do domu.Pocieszała ją babka,mówiąc "Basiu,nie martw się bo,zło musi w dobro się zamienić ,bo inaczej nie byłoby równowagi w świecie ." I  mnie nie raz taka filozofia pomogła w życiu,za co mojej babce,której nie znałam bardzo dziękuję.A co wydarzyło się jeszcze  i to   tego miesiąca w którym złodziej tak skrzywdził moją mamę?Wygrała wybory czy coś tam ,w tamtych czasach,nie wiem, inna frakcja polityczna.Zmienił się prezydent w mieście .Koledzy z pracy podpowiedzieli mu kogo winien zatrudnić.Mama wróciła do pracy i nie tylko.Niebawem awansowała.Może coś jednak jest z tą równowagą?

A czy Wy kochani nie macie dość tych moich wspominek>?

To może teraz,coś do konsumpcji,coś z książki kucharskiej z tamtych lat ?Z przepisów tych często korzystam i jeszcze nigdy się nie zawiodłam no - wykluczając dziczyznę,oczywiście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz