środa, 10 sierpnia 2016

"Gdy w świecie zamieszanie,pojawiają się natychmiast  bohaterowie."japońskie.
O ! - to,to ,chciałoby się powiedzieć i dodać,nie tylko w świecie,także w kraju ,mieście i gminie.

A  tymczasem ogórki kisną i niech mnie nikt nie usiłuje  przekonać ,że te kupne też są dobre.Owszem - bywają,ale zawsze są bardziej słone.Znam osobę ,która przed  konsumpcją  moczy je  jedną dobę w wodzie ,by były mniej słone.Te kupne.muszą być bardziej słone,by nie spowodować ryzyka zepsucia się produktu.Onegdaj,bardzo onegdaj kiszono ogórki w beczkach dębowych  nie plastikowych i takie beczki topiono w stawach.Dosłownie - topiono.Woda wewnątrz i zewnątrz  powodowała ,że drewno pęczniało ,zatem były ogórki jakby w konserwie,żadnego dostępu ani  wody,ani powietrza.Takie beczki wyławiano wiosną "jak puściły lody"..................tak mawiano .I to dopiero wtedy  było pyszne ,przepyszne.Miały smak jakby dopiero były zakiszone.Przy takim sposobie  kiszenia można było sobie pozwolić na mniejszą  zawartość soli.Ale może paść pytanie..........................jak je z tego stawu z tej wody wyjmowano?Otóż,przy pomocy pewnego narzędzia służącego strażakom.Przy pomocy  bosaka .Bosak to taki długi ,gruby kij z hakiem na końcu,który onegdaj był bardzo potrzebny przy gaszeniu ,szczególnie drewnianych budowli :domu,obory,stodoły by, jak mawiają Oni tj. dzielni chłopcy,znani mi ze swojego bohaterstwa i oddania strażacy.A mawiają  tak : "By oddzielić to co się pali ,od tego co się nie pali,by się nie zapaliło to co się nie pali od tego co się pali".Cytowałam kiedyś to powiedzonko i jak mało  kto ,mam do tego prawo po 25 latach służby.Służby ,nie pracy,bo tak się to zwie.A przy okazji pozdrawiam wszystkich funkcjonariuszy pożarnictwa i wszystkich strażaków ochotników.

No - i znowu się rozpisałam,a tu sprawy działkowe czekają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz