wtorek, 9 grudnia 2014

Onegdaj bywało tak............gdy nie było śniegu i mrozu chodziło się na spacer w kierunku rzeki i łąk .A zaraz za rzeką była wieś Chocianowice,na którą tubylcy mówili Choćki.I choć od łąk do wsi jeszcze około 800 m,to słychać było wieczorem brzęk baniek i czuło się zapach mleka ,takiego prawdziwego co jak postawiło się na zsiadłe to na wierzchu była gruba warstwa śmietany.Gdy jeszcze słodka dodawało się do prawdziwej kawy,której mnie nie wolno było pic,ale znalazłam sposób,by choć trochę spróbować z kubka mojej siostry ,dzięki jej nieuwadze.I tak na prawdę nie wiem w  czym miałaby mi szkodzić?Bardzo  lubię dobrą kawę ,ale gdyby jeszcze do niej  była tamta śmietanka Ul. Pabianicka w tamtych czasach "błyszczała" kostką bazaltową,szczególnie w zachodzącym słońcu,jakby rozsypano perły. W połowie  lat 40 tych ,wracało życie.Nareszcie mieszkańcy wsi pracowali dla siebie,bo w czasie okupacji hitlerowskiej wszystko co wypracowali zostawało im zabrane.Hodowali świniaki,to te świniaki miały kolczyki w uszach i były ewidencjonowane.Jak podrosły zostawały odbierane.Raz na jakiś czas tak jak teraz brzęk baniek słychać było kwik  świń,ale Polak potrafi i niejednokrotnie udało się kolczyk przełożyć na prosiaka niedorosłego,a wyrośniętego zachować .Konfiskujący dziwili się bardzo,"czemu ten nie urósł"?I tak oto raz na jakiś czas pojadło się "rąbanki ' Hitlerowcy czuli się tam dobrze .............żyć nie umierać..............wszystko dostarczała wieś,jak to się teraz mówi.........za fryko........To mleko które tak pachniało przez rzekę i przez łąki było przynoszone w lekkich metalowych bańkach na sprzedaż.Robiły to kobiety.Pokrywka od takiej bańki miała kształt kubka i mierzyła równe pół litra,co bardzo ułatwiało  odmierzanie litrów.Na moście   nad Nerem już pod koniec 44 roku pewna Niemka spotkała znajomą Polkę,która szła zmartwiona i głodna i widząc taką pocieszyła ją i swoim charakterystycznym akcentem oznajmiła "Pani Proniu [Broniu] niech sie pani nie martwi jeszcze Adek pokaże tej Angla  niebieskie niebo.Chodziło jaj oczywiście o V2 ale akurat  nie było to zmartwieniem  pani Broni.Jakże wszyscy wówczas się cieszyliśmy,że  jesteśmy u siebie.Niestety nie na długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz