poniedziałek, 27 lipca 2015
Dziś chciałabym zająć się ogórkami,ale przed tym jeszcze kilka zdań o kosaćcach tj irysach,które polecałam wczoraj.Oj - pamiętam, ja pamiętam gdy pierwszy raz zobaczyłam je kwitnące w Instytucie Kwiaciarstwa w Skierniewicach.I natychmiast i ja i inni uczestnicy będący na praktykach zamarzyliśmy sobie takie na działce mieć.To w tamtych siermiężnych latach 70,ątych było jak spełnienie kolorowych marzeń .Bo tamte działki a te działki to tak jak porównanie "Królewny Śnieżki" z Babą Jagą.A jeszcze do tego dowiedzieliśmy się ,że w Stanach Zjednoczonych takie różnokolorowe kosaćce rosną przy autostradach,a u nas...................a u nas wówczas kupić ich nigdzie nie można było.Były nowością.Owszem,mieliśmy nasze rodowite ,male,niepozorne i tylko w kolorze żółtym lub niebieskim.A tu taka skala barw.Ta informacja o tym że rosną przy autostradach oznacza,że nie są wrażliwe na zanieczyszczenie powietrza,zatem nie kłopotliwe.Kłopot mogą sprawiać tylko gdy rosną w zagłębieniach terenu.Nagromadzona wilgoć powoduje powstawanie chorób grzybowych.Może właśnie teraz zauważalnych pod postacią plam na liściach.Jeżeli coś takiego ma miejsce,to liście należy ściąć.I przy przesadzaniu też należy je sporo skrócić w myśl zasady:" tyle ile skrócono z części podziemnych,tyle też należy skrócić części nadziemnych".......................... z reszta dotyczy to wszystkich roślin.I jeszcze na koniec..........swoją nazwę kosaciec zawdzięcza kształtowi liścia,podobnego do kosy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz