niedziela, 27 grudnia 2015

W tym czasie w którym czujemy się syci,o jedzeniu można właściwie tylko pogawędzić.Proponuję  pogawędzić,bo coś mam przeczucie,że na pogawędce się skończy.Z resztą wybrałam takie danie z mojej ponad stuletniej książki kucharskiej, które nie jest możliwe do realizacji,bo składnikiem   głównym jest kapłon .To taki specjalnie tuczony przedstawiciel drobiu i o ile się nie mylę także wysterylizowany.Biedny .........jak piał ,to chyba sopranem.

A oto przepis:Najsmaczniejsze są kapłony styryjskie,bardzo duże i specjalnie karmione.W byłym Królestwie zbliżone do styryjskich są znane w handlu kapłony rostowskie..Oczyszczonego i  nasolonego kapłona należy piec około półtorej godziny w piecu,często polewając masłem.Potem go potranżerować i ubrać platerowanemi szpadkami aby się w całości lepiej  trzymał na półmisku i podać do niego zieloną lub zimową sałatę i kompoty mieszane.W ten sam sposób,można piec duże i tłuste pulardy.

Ale taka okrutna nie jestem i zaraz podam coś z tamtych lat,co po pewnej modyfikacji można i teraz przyżądzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz