A tę surówkę to tak trochę............jak onegdaj mycie okien o 5 rano.............kumacie Kochani ?
Zrobiłam ją z dwóch , no może trzech łyżek rozdrobnionego [ na tytle na ile się da rozdrobnić ] sera pleśniowego.Akurat ja miałam Cambozola.On przy rozdrabnianiu się trochę maże ,ale to nawet jest wskazane ,obmazał bowiem w czasie mieszaniu,pokrojonego w średnio drobną kostkę zielonego niedużego ogórka i dwa pęczki rzodkiewek.Napiszę tak................ to jest pyszne.....ale,ale,ale o tyle kłopotliwe,że należy tę surówkę wykonać,wymieszać i zaraz podać,bo po pewnym czasie "podeszłaby wodą" a to od ogórka.Taka moja rada,przy krojeniu rzodkiewek.Należy mieć je w pęczku i po dokładnym umyciu i ,obcięciu ogonków należy ponacinać kolejno każda,na koniec odcinając od natki.To o wiele szybciej,łatwiej i wygodniej.
I jak to robiłam ,tak jakoś przypomniał mi się inny ser,taki z opowieści mojego ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz