czwartek, 5 marca 2015
Jak wspomniałam wczoraj ,gospodynie domowe wiele produktów i półproduktów ,robiły same .A tylko dla tego,że po prostu nie było tego w sklepach.Czy potraficie sobie wyobrazić ,że do połowy lat 50 ątych nie były jeszcze znane i nie spotykane w handlu ogórki konserwowe.A brokuły ,toż to tylko abstrakcja.Oj ! ubogo było ubogo.Np ocet .W wielu domach robiono go bo zdrowszy jak spirytusowy.A zrobić go można zawsze.Należy tylko naszykować jakieś duże naczynie,wówczas:słój ,lub garnek kamienny i wlać do niego wodę lekko ocukrzoną Sukcesywnie wrzucać tam obierzyny od owoców,niech fermentują.W miarę potrzeby dolewać słodzoną wodę i skórki od owoców.Naczynie winno być przykryte ,by nie miały tam dostępu muszki owocówki.Po sześciu tygodniach ,należy zlać ocet i napełnić nim butelki,do każdej ,półlitrowej ,dodać jeszcze 1 łyżeczkę cukru.Zamknąć ,lub zakorkować i odstawić na następne sześc tygodni.Po tym czasie ,już nadaje się do użycia.ale najlepszy jest gdy postoi do następnego roku Wówczas nabiera smaku i zapachu winnego.A za kilka lat także koloru wina.Taki w moim domu "leżakował " zakorkowany i zalakowany.W każdym razie ,jakby na to nie spojrzał,jest to ocet powstały w wyniku fermentacji ,zdrowy i nie drogi.Nadaje się do wszystkich potraw,także przetworów na zimę.Aha ! tylko w czasie fermentacji ,nie może w jednym pomieszczeniu stać ocet i wino,bo będzie tylko ocet.Z wina też.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz