niedziela, 1 marca 2015

Oj  ! bywało,bywało,szczególnie przed Wielkanocą pracy dużo ,a jeszcze gospodynie myślały,myślały,by było tych prac więcej.Np ,komu teraz chce się zrobić bliny ,takie oryginalne,najoryginalniejsze wg przepisu mojej prababki,Rosjanki.Ale o tym na końcu.Teraz radość panowała ,bo coraz dłuższe dni i można już było przysiąść na podwórku i spłukać asfalt  po zimie.A było co.Ileż na nim popiołu wysypanego od grudnia do lutego.Po takim spłukaniu całe podwórko lśniło ,a w wodzie która stała tu i tam,odbijały się promienie wiosennego słońca.I kogut sąsiadów piał jakoś głośniej i nareszcie szeroko otwierało się okna A na podwórku przez te otwarte okna wpadały urywki rozmów sąsiadów."To co Panie Pawłowski,kiedy trzemy chrzan"?Bo tarcie chrzanu na każde Święta Wielkanocne,czy Bożego Narodzenia ,to rytuał.Najpierw moczył się przez kilka dni,by był jędrny,a potem z wszystkimi akcesoriami schodziło się na dwór by na beczce stojącej kolo pralni go utrzeć i na koniec zaparzyć wodą z octem i cukrem.O  ! mógł tak stać utarty i nie wietrzał a dopiero przed samymi świętami był doprawiany buraczkami ,a druga porcja miodem i żółtkami jaj na twardo.Pisałam o tym wcześniej.Wiosna to radość ,bo myło się tylko połowę okien,to  zn,te  wewnętrzne wynosili wszyscy na strych.I tam stały do jesieni.Teraz wyrzucano  pociemniałą watę ,która ocieplała,leżąc między oknami, bombki jako ozdoba zwane wówczas z niemieckiego kuglami.Zawsze też na święta zmieniano ceratę na kuchennym stole A z tej starej wykrawano nie zniszczone kawałki i wykładano nimi półki w szafkach i kredensie kuchennym.Ale najgorsze było mycie kryształów ,bo towarzyszyło im.........."|uważaj abyś nie stłukła"A one jak na moje nieszczęście były ciężkie i niewygodne do mycia.Woda była intensywnie niebieska ,bo dodawano farbkę ,tę samą jaką dodawano do płukania białej bielizny.No.....lśnił.y,lśniły,ale jakim moim kosztem.Zawsze przy ostatnim przyrzekałam sobie ,nigdy więcej kryształów.

A teraz ,zaraz,bliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz