poniedziałek, 17 sierpnia 2015
A onegdaj tj polowa lat 60 ątych jeździłam na ryby w okolice Sulejowa,bo wówczas jeszcze ryb w Pilicy było pod dostatkiem:klenie,brzany i typowe dla tej rzeki świnki.Te ostatnie były dziwnie zbudowane ,bo pyszczek miały umieszczony niżej jak wszystkie inne ryby i z tej przyczyny "dziwnie brały"a brały na ciasto.Trzeba było wiedzieć kiedy "podciąć" wędkę.Ale nie o tym chciałam pisać.Chciałam pisać o tym jak idąc przez wsie ,których teraz nie ma ,bo są na dnie zbiornika Sulejowskiego spotykałam różnych ludzi,a miedzy innymi Tereskę.Tereska była bardzo biedną rolniczką ,bo też i ziemie tam były piątej klasy ,a do tego mąż zaniedbywał gospodarstwo,wiec i płot się przewracał i stodoła częściowo zawalona.A mąż Marian sporo czasu spędzał u kochanki co to podobno na imię miała Mariola.Jakże biedna Tereska zazdrościła jej tego imienia i ponieważ nie miała dzieci ,winiła siebie za to i starała tłumaczyć męża.A Mariola była słomianą wdową bo mąż w wojsku,a ona pracowała jako sprzątaczka w pobliskim Sulejowie.Do tego Sulejowa Tereska chodziła z jajkami i czasem ,to były dwa ,tylko dwa jajka ,ale jak je sprzedała to kupiła za to chleb.Bieda w tym walącym się gospodarstwie była ogromna.Kiedyś spytałam co będzie jadła na Kolację Wigilijną...............odparła "ugotuję zupę z pierdziołek [to male gruszki] i do tego kluski jak będę miała na mąkę ,i to wszystko".A przypomniało mi się to wczoraj jak pisałam o gruszkach i gruszach,i to że nie wspomniałam o dzikich rosnących na miedzach i wyznaczających granice pól.I z tych to grusz ludzie na wsi po ususzeniu gotowali zupy i podawali z kluskami.Ale lata biegły i chyba gdzieś tak za trzy ,ponownie byłam w tym rejonie,ale nie poznałam obejścia Treski.Nowy dom,na progu domu powitał mnie mąż.Wyszła Tereska i pogadałyśmy sobie jak za dawnych lat.A ta zmiana ,tłumaczyła Tereska nastąpiła po tym jak zaginęła Mariolka .Po prostu,poszła do lasu na grzyby i nie wróciła.A sąsiedzi szemrali,że może to i lepiej,bo jakby się dowiedział jej mąż jak się tu prowadziła to być może i tak by ją zabił ,bo był wyrywny ,tłumaczyli go ludzie.Potem jeszcze nie raz spotykałam Tereskę i na Kolację Wigilijną poza zupą z gruszek podawała śledzia z ziemniakami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz