czwartek, 20 sierpnia 2015

Pomimo mojego poważnego wieku,nie przypominam sobie takiej suszy.A właściwie co to znaczy poważny wiek?...........tak utarło się mówić by nie przyznać się ,że już  się jest np,po siedemdziesiątce.Ale wracając do trawników,właściwie do czegoś co trawnikiem było.Z trawy zrobiło się siano  ,wiec może należy mówić .............sienniki.Owszem ,pamiętam wysuszone trawniki ,ale trwało to dwa,trzy tygodnie,a nie sześć jak teraz.Co zatem.Jak się zachować  w takiej sytuacji?Na spacerze z moim psem spotykam osoby które właśnie o to pytają.Jedni nie reagują i mówią "co będzie,to będzie",inni chcą podlewać i podlewać,a jeszcze inni nawet dosiewać trawę w miejsca bardzo "spalone" słońcem.I wiecie co? myślę,że reakcja tych pierwszych jest prawidłowa.Nic na siłę,bo przyroda tego nie lubi i dosiewanie w tej chwili nasion spowoduje ich przemieszczanie się w niewidoczne przez nas zagłębienia w trawniku i ewentualnie tam wykiełkują,ale czy młode delikatne  roślinki wytrzymają tę temperaturę i piekące słońca tego nikt nie zagwarantuje.Ponadto ,nie uzyskamy zamierzonego efektu,bo nawet bardo podlewając  i podlewając kiełkowa  będzie nie równe.Jest jeszcze jeden problem trawnikowy.Często w tej suchej trawie rosną sobie zieloniutkie,zupełnie, zieloniutkie chwasty np mniszek lekarski ,zwany powszechnie mleczem."A to małpa,myślimy sobie,ten to nie uschnie".A czemu tak jest?Jest tak dla tego,że jego korzeń sięga znacznie głębiej jak trawy.Na tyle głęboko,dy pobrać z tych właśnie głębszych warstw [resztki ]  wody.Tak myślę,że resztki,ponieważ lustro wody codziennie znacznie się obniża.Jaka winna być nasza reakcja na te chwasty?...................odradzam,zdecydowanie odradzam stosowania jakichkolwiek preparatów niszczących chwasty.To już byłoby za dużo na biedną umęczoną suchą trawkę."To jeszcze i to?"............pomyślałaby sobie.Zatem,tylko mechanicznie,tylko tak likwidujemy teraz dobrze widoczne na trawniku chwasty,wycinając długim ostrym nożem jak najdłuższą część korzenia.Są też w sprzedaży takie narzędzia z jakby nożem na końcu właśnie.Używając takiego,nie musimy się schylać.A same,trawniki,.............nie, sienniki,tylko wygrabić  .Usunąć suche części roślin ,by umożliwić odrost po ewentualnym deszczu,co tam po deszczu,po deszczach.Przewiduję,że trawa mająca zdolności odradzania się.................tak zrobi.Tylko proszę nie  żądać ode mnie  gwarancji,bo odpowiem......................nie wiem.W tym miejscu przypomina mi się jak kiedyś ,bardzo,bardzo dawno uczyłam się prowadzenia samochodu,czyli mówiąc teraźniejszym językiem "robiłam prawo jazdy".Z instruktorem umawiałam się  na rożnych parkingach.Raz był to parking pokryty ażurowymi betonowymi  płytami.Ten ażur wydawał mi się niebezpieczny,więc zapytałam?................"to ja mam po tym jechać"...............".ano tak".............odparł instruktor."Ale ja jeszcze nigdy po czymś takim nie jechałam".Na to pan instruktor.........."ja też nie.To będzie nasza wspólna inauguracja".I wiecie co?ta susza to też nasza wspólna inauguracja.A czy jestem za podlewaniem trawników?.Nie nie jestem.Jeszcze kilka tygodni temu byłam,teraz gdy susza jest tak dotkliwa ,nie jestem.Uważam,że nie wolno myśleć.. w ten sposob........."Niech tam wyschnie woda w Karpackich górach,byleby była w Warszawskich rurach".Na każdym z nas spoczywa obowiązek oszczędzania wody.To trochę inne zachowanie jak wcześniej.Zatem ,nie podlewanie trawników,nie myjemy naczyń pod bieżącą wodą, i nie kąpiemy  się w wannie pełnej wody.Teraz prysznic,tylko prysznic.I aby do pierwszego długotrwałego deszczu.

1 komentarz:

  1. CiotkoMalinko - Twóje zapasy wiedzy i energi, a także pasji tworzenia, chęci pomagannia ludziom i Przyrodzie są niewyczerpalne... Tak trzymaj. Z dużym zaciekawieniem zaglądam na Twoją stronę!

    OdpowiedzUsuń