niedziela, 24 stycznia 2016
I się aż prosi bym wspomniała.A było to w jesienią 1944 r.Gospodyni u której mieszkaliśmy miała niewielki kawałek ziemi za domem i tam przemiennie rosły kartofle i kapusta.Tylko to.Nic więcej ani ona ani inni Polacy nie uprawiali,bo nie było takiej możliwości.Bo żaden Polak żadnych nasion w żadnym sklepie nie kupił.Z kapusty sam pozyskiwał nasiona , pozostawiając główkę do wiosny z korzeniami i wysadzając ją i pozwalając zakwitnąć.Ale nie o to mi chodzi.Pod koniec tego 44 roku przyszedł rozkaz kopania okopów .Nasza gospodyni też musiała,a tu kapusta jeszcze rośnie.Wpadła na pomysł................"Polak potrafi", by główki umieścić w okopach i przysypać ziemią.Sprawdzający nie zaglądali do wewnątrz,patrzyli tylko czy są usypane pryzmy ziemi.Wszyscy zatem się krzątali i także mój siostrzeniec Wojtek,tylko 3 lata młodszy ode mnie.Nie wiadomo skąd ,no chyba z kapusty powybierał już martwe ,wszak to jesień gąsienice Bielinka Kapustnika i powkładał wszystkie do kieszeni fartuszka.Puściły zielony sok,który nawet po dziesiątym praniu pozostał plamą.Ot i to także kapuściany temat.Życzę udanej niedzieli i smacznych obiadów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz