JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO ? . o tej porze tj,na trzy ,cztery tygodnie przed Świętami Wielkiej Nocy w moim rodzinnym domu rozpoczynano porządki od wystawienia na zewnątrz,na podwórko wszystkiego co było przechowywane w schowku pod schodami.a to w celu,by się przyjrzeć jak w świetle dziennym wyglądają np,beczka z kapustą,beczułka z ogórkami kiszonymi i suszone owoce i grzyby zawieszone w płóciennych woreczkach wysoko ,bo tam bardziej sucho i nie sięgały dzieci , O ! bo bardzo szybko schrupałyby ,nie grzyby oczywiście,a suszone owoce.A wówczas jak ja byłam dzieckiem nie przejmowano się tak dziećmi jak dziś ,nie,stanowczo nie Muszę przyznać ,że przyszło mi żyć w dziwnych czasach.Jako dziecko bałam się rodziców jako dorosła boje się dzieci, no - może nie dzieci a młodzieży.Ale wracając do porządków przedświątecznych,bo tak wtedy je zwano,nie wiosenne,a przedświąteczne.Gdy wystawiono w ciepły suchy dzień wszystkie przechowywane zapasy przez zimę to były tam też garnki kamienne z marynowaną dymią i śliwkami i gruszkami i w dużym ,największym garnku korniszony Były i słone i kwaśne i także lekko słodkie.Bardzo je lubiłam,lecz za wysoko stały.Ale zupełnie nisko stał balon ,duży balon,gdzie były owoce wiśni ,przesypane cukrem.W butelkach już nalewka ,ale jeszcze alkohol pozostał w wiśniach.Do tego łatwo było się "dobrać"bo balon w koszyku stał na posadzce.Kiedyś z bratem dobraliśmy się do tych wiśni właśnie.A co było potem.?Potem to nie pamiętam.Obudziłam się w łóżku następnego dnia rano .Zanieśli nas do domu z tego schowka rodzice jak wrócili z pracy.Trzeźwiałam jeszcze dwa dni i gdyby nie ojciec ,oberwałabym od mamy,ale on zawsze mnie bronił i kiedyś po cichu wyszeptał [ mieliśmy takie szeptane tajemnice] "no to pierwsze upojenie alkoholowe już zaliczyłaś ,trochę wcześnie,no ale cóż takie czasy".Bardziej poszkodowany był mój brat ,bo starszy i powinien być bardziej odpowiedzialny i nie był oczkiem w głowie tatusia tak jak ja.
I co z tym wszystkim wystawionym na podwórko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz