środa, 24 lutego 2016

ONEGDAJ BYWAŁO  TAK.cd porządków wiosennych .Jak wspomniałam wcześniej rozpoczynało  się je od schowka pod schodami,bo tam zgromadzona była cała spiżarnia.Różne dodatki do potraw,także garnki kamienne se smażoną żurawiną.A smażono ja w takich proporcjach: 3 kg .żurawiny błotnej ,nie ogrodowej,bo takowej jeszcze wtedy nie było  2 kg.cukru i  2 kg. gruszek,dojrzałych ,wtedy to były gruszki BARWILE,["wstąp na chwilę kup barwilę]" wołał pewien sprzedawca  z  handlu obwoźnego jakby teraz to nazwano bo jeździł wózkiem na dwóch kołach od podwórka do podwórka i się reklamował.Był najprawdopodobniej z pobliskiej,bardzo pobliskiej  wsi Chocianowice.Klapsy,już nie było bo żurawina to wrzesień lub pażdziernik  a klapsa  sierpień.Nie było domu w którym by nie smażono żurawiny z gruszkami.Po usmażeniu przekładano ją do kamiennych garnków  ,które wkładano do piekarnika i tak zapiekano by po wierzchu zrobiła się "szyba",tak to zwano.To był dodatek WYŚMIENITY ,BARDZO WYŚMIENITY ,do drobiu pod każdą postacią,np do indyczego mięsa na którym gotowano rosół.Ale to  nie mógł być indyk tylko indyczka,na rosół to tylko indyczka i to musiało być święto. Jeżeli ktoś myśli,że ta żurawina była słodka to jest w błędzie,na tyle była słodka,że nadawała się właśnie do mięs.Ale mój ojciec lubił to też jako dodatek  do kotletów cielęcych które nosiły nazwę MINISTERSKIE..A robiło się je z kawałka cielęciny bez kości .Kotlety musiały być dobrze rozbite i potem maczano je w roztrzepanym jaju i kładziono na talerz na którym były maleńkie grzaneczki posolone i popieprzone i te kotlety wciskało się w te grzaneczki ,by jak najwięcej z nich przywarło do kotleta i kładło na gorące masło,do zrumienienia.O! to było pyszne,bo chrupiące.A grzanki to pokrojona w małą kosteczkę nieco czerstwa [taka lepsza ] angielka i,wysuszona w piekarniku,czasem dzień lub dwa wcześniej.Ja teraz też robię takie kotlety ,ale z piersi kurczaka.Przyznam,że równie smaczne.I jak widać smażona z gruszką  żurawina to klasyka tamtych czasów a gdy teraz poczęstowałam pewną osobę to była zdziwiona..............."z gruszkami"?

Ale wiecie co,ja tego prządku wiosennego w schowku pod schodami do Wielkanocy nie skończę,bo wciąż przypomina mi się co tam było przechowywane i do czego służyło? bo ze sklepów przynosiło się tylko podstawowe produkty,bo też czego innego  w sklepach nie było.I właśnie przypomniało mi się jeszcze jedno danie bardzo postne i bardzo smaczne,ale o tym już nie dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz