czwartek, 31 marca 2016

ONEGDAJ BYWAŁO TAK..........
Coraz cieplej bo wiosna przychodziła zdecydowanie i konkretnie w tamtych latach,tj w końcu lat 40 .Nareszcie można było zdjąć  majtki na klapę.O jakież to było uciążliwe noszenie czegoś takiego.To taki kostium jakby kosmiczny  i koszmarny ,tak to określę od głowy po kostki.Otwierała się tylko klapa z tyłu ze zrozumiałych powodów [biada temu kto nie zdążył "otworzyć"]  ,no i było też  zapięcie na plecach ułatwiające założenie.Już od początku marca pytałam kiedy będę mogła ubrać podkolanówki.Podkolanówki,to było to .Zawsze otrzymywałam odpowiedź od ojca,że "jak będą psy ziajały".O one jak na złość ziajać nie chciały.Wreszcie  przyszedł ten podkolanówkowy czas i zdjęło się   koszmarny kostium i co ? i szlo się na łąki ,a tam mnóstwo  kwiatów a szczególnie kaczeńcy kwitnących żółto.Zbierało się je zatem,zbierało.Teraz zupełnie tego gatunku nie spotykam.Brało się też  ze sobą kompot z rabarbaru i koc i pamiętam jak kiedyś na tym kocu zasnęłam chyba w samo południe,ale nagle poczułam,że jest mi bardzo gorąco i duszno,bardzo duszno.Gdy się obudziłam ,to też było ciemno,bo wokół mnie zbite w dużą masę barany i owieczki,które się pasły na łąkach ,a były z pobliskiej wsi Chocianowice.To takie mądre owce,które same chodziły na pasionkę jaka mawiał gospodarz i same wracały z pasionki.Co wtedy myślały nie wiem.W każdym razie ciężko mi było spod nich się wydostać.Wyobrażacie sobie taki widok po przebudzeniu..................nogi,nogi,bardzo dużo wełnianych nóg.Z tymi łąkami i z rzeką Ner ,my dzieci byliśmy bardzo związani  i te łąki były potrzebne  pobliskiej wsi.Teraz nie są nikomu potrzebne.Pozostawiam to bez komentarza,ale do łąkowego tematu jeszcze powrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz