sobota, 21 lutego 2015

A co dziś na obiad pytają czasem domownicy?A z tymi obiadami na przestrzeni 70 lat [tyle pamiętam]było różnie] Jednak inaczej gotowano.Zupa która obecnie "wychodzi z mody" królowała na co dzień.Musiała być pożywna i kaloryczna,by utrzymać ciepłotę ciała ,szczególnie zimą.Bo też zimy były inne.Już grudzień potrafił dać się we znaki  , a styczeń i luty zawsze.Często z temperaturą poniżej 30 stopni.Np ,moja mama gotowała krupnik na jakimś mięsie,zatem był z wkładką  i do tego kawałek chleba i koniec.Ale już następnego dnia do tego krupniku dodawała ugotowaną oddzielnie kapustę kiszoną i był to kapuśniak.Bo tak się gotowało kapuśniak,zawsze z kaszą.A zwykła kartoflanka ? to włoszczyzna  liść laurowy,ziele angielskie i ziemniaki ,ale obowiązkowo z zasmażką.Tę zasmażkę robiło się tak : ćwierć kostki masła ,dwie łyżki mąki rumieniło się na patelni wlewało szklankę zimnej wody ["pamiętaj zimnej strofowała mama,bo od ciepłej zrobią ci się kluski"} i dawało do zupy.Robiła się zawiesista .

A teraz ,a teraz pragnę zaproponować też zawiesistą zupę,ale zawiesistą inaczej.TO ZUPA DLA ODCHUDZAJĄCYCH SIĘ.Należy w 2 l wody, na kostkach rosołowych  [tylko] ugotować małą włoszczyznę .Po ugotowaniu dodać puszkę zielonego, groszku Zmiksować i dodać jeszcze pół puszki [ no może całą ] zielonego groszku .  Doprawić,ewentualnie dosolić.Posiekany koperek zwieńczy dzieło.Nie odchudzający się mogą jeść tę zupę z grzankami ,lub groszkiem ptysiowym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz