środa, 18 lutego 2015

W moich spotkaniach z Państwem w "Jak to onegdaj bywało?" jeszcze wczoraj przytaczałam przykłady wykonania różnych przetworów na zimę i wiem że mogło się wydawać to bardzo pracochłonne.To może  podam teraz przepis na porzeczki czerwone  druzgane.Domyślilam się,że druzgane ,to pozbawione pestek,czyli drylowane z pewnej książki.  Liczy  onaokoło 150 lat a jej autorką jest pani Lucyna Ćwierciakiewiczowa.Zatem przytaczam w oryginale.A te dziwne słowa to nie błędy tak wówczas  pisano. i interpunkcja też w oryginale.

Wybrać co największe grona porzeczek,ziarnka szpilką pojedynczo powybierać,nawybierawszy funt,włożyć w durszlak i przelać świeżą zimną wodą.Tymczasem zrobić syrop gęsty,z dwóch,a nawet można z dwóch i pół funtów cukru,będzie w takim razie więcej syropu,który przy porzeczkach jest bardzo smaczny.Na wrzący syrop wrzucić porzeczki,smażyć od 15 do 20 minut,często potrząsając miedniczką,żeby się równo i ciągle smażyły,po 15 minutach winny mieć dosyć,gdyby jednak jeszcze szumowiny się pokazywały,to można smażyć do 20 minut,nigdy dłużej bo zgalarecieją.Wylać do ostudzenia ,a na drugi dzień schować.Można również całe porzeczki ,smażyć w gronkach,nie obrywając jagód;wybiera się z wierzchniej strony,szpilka pestki,a cale grona układa na półmisku,żeby się nie poplątały.wrzucać w syrop trzeba ostrożnie,gronko,po gronku,układać,żeby się nie pomieszały.

No i już widzę te kobiety z XXI wieku  przy tej pracy.To i ja chyba[choć jestem cierpliwa] przy trzecim gronku zaczęłabym potrząsać  miedniczką ,ale    własną nie tą w której smaży się porzeczki.

to tyle na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz