poniedziałek, 13 lipca 2015

Ja jeszcze uparcie dziś. też o pomidorach Pani Bożeno.Kochani ! tak jakoś się martwicie o tę jedną chorobę pomidorów............ZARAZĘ ZIEMNIAKA, nie ziemniaczaną jak mówią niektórzy .Bo jak się pojawi ,to  to w szybkościowym czasie, "pożera" całe rośliny.Bo, to nie tylko choroba liści,to choroba całych roślin.Charakterystyczne dla niej jest to,że czernieją też główne  ,przewodzące soki pędy.Jak już raz zobaczycie,nie pomylicie z żadną inną chorobą.Czasem działkowcy usiłują  ratować plon tj zawiązane już na roślinie owoce,zrywając zielone, niedojrzałe.I co i po kilku dniach powstają na nich twarde,zagłębione  [nie gnilne rozlane ] brunatne,prawie czarne plamy.Przestrzegam przed tą próżną pracą.Jest tak.......................jeżeli oprócz plam na liściach pojawiły się też na łodygach,to możemy tylko zlikwidować plantację,czy zagonek z pomidorami,NIE DAJĄC JEDNAK ICH NA KOMPOST.No tak........zgodzą się ze mną niektórzy............ale przecież są opryski interwencyjne.  .Opryskujemy gdy pojawia się choroba.Owszem są i nawet podawałam wcześniej nazwę preparatu interwencyjnego to BRAVO.Bo zapobiegawcze opryski należało wykonać dwu,lub trzykrotnie np MIEDZIANEM.Ale,ale ,by oprysk interwencyjny był skuteczny należy wykonać go na samym początku pojawienia się choroby.Gdy na dolnych liściach ,niektórych  roślin zauważymy pojedyncze  brunatne plamy.Przegapienie tego i objęcie przez chorobę  plamami   łodyg ,to przysłowiowa musztarda po obiedzie jeżeli chodzi o zastosowanie jakiegokolwiek preparatu.Ale  ! nie należy jeszcze sobie zaprzątać głowy tą chorobą ,BO NA SZCZĘŚCIE JESZCZE JEJ NIE MA,JESZCZE NA NIĄ NIE CZAS.Jak pisałam wczoraj może dopiero ujawni się w końcu sierpnia na pomidorach gruntowych,a może wcale jej nie będzie.Są takie lata ,bez niej.I tu zawarłam  odpowiedź na pytanie.............."czy udaje się hodować pomidory bez żadnych oprysków"?.Powtarzam....................w niektóre lata się udaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz