niedziela, 20 marca 2016

JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO ?.Oj ! bywało o tej porze przedświątecznej już bardzo gorąco [myślę o atmosferze w domu}.Już ostatnie prace porządkowe i powlekana pościel biała ,bo tylko taka wtedy była.Chowano pierzyny i wyciągano kołdry,które były kryte błyszczącym adamaszkiem ,po jednej stronie błękitne a po drugiej różowe.A powleczenie miało duży otwór i przez ten otwór  [ na przodzie ] w kształcie prostokąta lub rąbu wkładało się kołdrę,co bardzo cieszyło mojego ojca i stwierdzało "no- nareszcie ,niem będę miał guzików pod brodą".A tak w ogóle, w  to pachniało już czystością i jeszcze tylko kąpiel .Ale by była ona możliwa należało napalić  w piecu w łazience pod ogromnym kotłem- zbiornikiem z wodą .Ale co ja piszę,nie o tym chciałam.Chciałam o rosole.Jaki to był ten rosół świąteczny ? Przeważnie składał się z różnych mies .Indyczka ,nie indyk tylko indyczka  była zawsze ,a do tego wołowina  "z kwiatkiem",tak ją wtedy zwano ,a dziś to  po prostu kawałek z żeberkiem .Ale to nie wszystko: bowiem obowiązkowo musiały być kości : jedna,to taka rurka z tukiem w środku ,a druga cukrowa,z jakiegoś stawu np. kolanowego.Teraz  nikt tego nie preferuje bo podobno wywar z kości jest niezdrowy [daj Boże wszystkim dożyc moich lat po tych wywarach z kości].Ale znowu,  nie o tym ,chcę pisać.Co dziś ze mną się dzieje?.Chcę pisać, jak to potem gotowano ,bo gotowano oj ! gotowano.Co najmniej 3 godziny na brzegu pieca ,bo rosół  nie może się gotować jak ziemniaki.? Rosół winien tylko "mrugać",tak to gotowanie zwano.W tym czasie nic się nie rozgotowało ,bo drób też potrzebował długiej obróbki termicznej.Nie tak jak obecny.Już widzę co by pozostało po 3 godzinach gotowania. dziś...............tylko przecedzić rosół przez sito.Myślę - że nawet i kości by się rozgotowały. Ale wracając do tamtego rosoły,to dodawano do niego dużo włoszczyzny,która bardzo pachniała,bardzo,bardzo.Oczywiści do rosołu był makaron własnej roboty i do świątecznego  makaronowego ciasta dodawano nieco utartej gałki muszkatołowej.Zmieniała ona  na ostrzejszy  jego smak smak.Ciasto musiało być twarde i ciężko się wałkujące by po ugotowaniu makaron był też twardy i jędrny.

To było pyszne, ale ja miałam zawsze żal,że............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz