Do połowy lat 70 ątych nie było w naszej strefie klimatycznej MĄCZNIAKA RZEKOMEGO.Gdy się pojawił powstał popłoch,bo nagle w połowie lipca rośliny padły i to tak jakby je ktoś ,złośliwie posypał lub polał czymś żrącym.Minęło kilka lat zanim powstały w wyniku badań nowe mniej podatne odmiany.My wiedząc tylko tyle,że jest to choroba grzybowa staraliśmy się "odseparować" nasze ogórki od wilgoci "dostarczanej"[parowanie] z gleby i wiecie co robiliśmy.Robiliśmy ramy. ,Moja miała 1,5,m x 1,5 m. przeplecione w niej były sznurki by stworzyć oczka .Duże oczka ,takie 20 x 20 cm.Taką ramę ustawiało się podpierając ją od tyłu zaraz za rowkiem gdzie posiane były ogórki.?Zawsze zachowując wystawę południową,tj" Twarzą do słońca " jak mawiał mój sąsiad.Pochylenia miała około 45 stopni.I to nas ratowało i ratowało rośliny,które ,owszem ,padły ,ale nie w lipcu ,tylko w końcu sierpnia.Plon zbierało się nie mały i zbierało bardzo wygodnie podchodząc od tyłu do ramy.Między oczkami wisiały ogórki.W tym miejscu mogą Państwo zapytać........" a szklarnia,a tunel foliowy" ??????????........po pierwsze nie wtedy,a po drugie,osłony,czy to ze szkła czy z folii nie zawsze ratują ogórki.A kiedy nie? Wtedy nie ,gdy są duże różnice temperatury między dniem a nocą i skroplona para spada na rośliny
pod osłonami rosnące.A mokro to oczywiście - choroby grzybowe
No ,nie! Koniec na dziś.,ale nie koniec tematu.A pisałam na początku,że o ogórkach mogę nieskończenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz