I właśnie,taka jedna stara wymyśliła jakby ułatwić sobie życie ?
Żarówki,to coś co jest nam sporadycznie potrzebne,zatem można je przechowywać w wyższej półce,ale jednak czasem trzeba po nie sięgnąć.Wypaliła mi się żarówka w podwieszanym suficie.Pudło z żarówkami wysoko ale w tym pudle jest otwór z boku ,takiej wielkości,że wchodzi do niego bez trudu końcówka parasolki.Włożyłam ją zatem w ten otwór i już "wylądowało pudło " na dole.Otworzyłam ,wyjęłam żarówkę i w ten sam sposób postawiłam tam gdzie było.Wyjęłam końcówkę parasolki z otworu i już jest OK.Tak by się wydawało,ale żarówka w kształcie grzybka jest trudna do wykręcenia,bo nie ma za co uchwyci, jest równa z sufitem..Palce ślizgają się po gładkiej powierzchni.Do tej powierzchni przykleiłam taśmą samoprzylepną długopis i tenże długopis- to było to, za co można chwycić i kręcić i ..................odkręciła się.
Jest to porada dla samotnych kobiet,takich co to nie mają możliwości wydać polecenia
"Trzeba wymienić żarówkę !!! "......................bo nie ma komu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz