środa, 17 stycznia 2018

Zmieniałam miejsce ,bo wydawało mi się,że jest za szybki nurt i porywa  ustawicznie pławik 
A -    przy okazji - to pławik nie spławik szanowni wędkarze ,bo powinien on się pławić ,a nie spławiać.Jak sie spławia to nic nie złapiesz.I własnie nurt mi mojego pławika spławiał ,wiec chcąc zmienić miejsce  spakowałam wędki i tak niefortunnie ,że idąc z nimi w jakiś nie znany mi  do dziś sposób wbiłam sobie haczyk w udo.A -  haczyk jak wiadomo trudno się "odhacza ".
Nie pozostało nic innego jak wziąć z przybornika żyletkę,podciągnąć haczyk i przeciąć w tym miejscu wzdłuż ..................po haczyku.Owszem - wyszedł,ale nikomu  nie życzę robić operacji tego typu na sobie przy pomocy narzędzi  rodem z epoki przedlodowcowej  tj.z przybornika.Ale to była dobra lekcja.Szkoda,że dopiero po wielu latach zrozumiałam  jak to musi rybę boleć.
Dziś nie wybrałabym się już na wędkowanie.Za bardzo jestem uswiadomiona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz