środa, 15 kwietnia 2015

Oj ! - bałam się ,szczególnie wtedy gdy zapadał zmrok ,mama jeszcze nie wołała do domu a sąsiadka  przysiadała na pieńku ,a my w okół...................i dowiadywaliśmy się jak to w pewnej miejscowości ktoś zamordował dziedzica i teraz chodzi po okolicznych łąkach i szuka mordercy,a jeszcze dalej na mostku na rzece leży pies wielki jak koń i nikogo nie przepuszcza,a jeszcze za stodołą ciągle spaceruje biała postać .To biedna dziewczyna ,która zmarła na galopujące suchoty.Na podwórku zapadła cisza.Strach było oddychać i strach wracać do domu.A w domu ojciec wyśmiewał się z tych,powtarzanych przeze nie opowieści i pouczał,"duchów   , nie musisz się bać,bój się żywych,bo jeszcze nikt nie słyszał by duchy  wyrządziły komuś krzywdę a żywi nie raz",ale co tam ojciec przecież nie znał się na duchach.Czas biegł ,ja doroślałam,ale zupełnie nie bałam się żywych ,jak przestrzegał ojciec,a co do duchów.............no nie wiem.

 Potem za lat wiele było tak .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz