Natomiast ,na tego szkodnika mam sposób o! - mam."Wiesz - udało mi się tę małpę wybić co do jednej" poinformował mnie , znany już dobrze Państwu mój sąsiad działkowy.".A to dzięki tobie - dodał".No - i tu trzeba rozumieć język jakim on się posługuje .Że ta małpa to nic innego jak PACHÓWKA STRĄKÓWECZKA..I znowu ktoś długo myślał nad tym jakby tego szkodnika nazwać.Powoduje robaczywienie grochu,którego to nie polecam do uprawy,ale słodki ,cukrowy groszek tak i nie do konserwowania,a do jedzenia na surowo bo jak żadne inne warzywo jest witaminą dla naszych komórek mózgowych .Reperuje to co zostało zniszczone przez "promieniowanie " z komputera,telewizora itp, miedzy innymi dla tego że jest bogaty w selen. Uwaga ! telewizor "na czuwaniu" też szkodzi i spanie w pokoju z takim "czuwającym " jest szkodliwe.Zatem, pojadanie groszku w stanie surowym, bardzo polecam ,ale w konserwie także.Wracając jednak do wspomnianego szkodnika to informuję,że wszystkiemu winien jest mały motyl [to dorosły osobnik ] który po przepoczwarczeniu w glebie wyfruwa na przełomie maja i czerwca.I wystarczy,w zupełności wystarczy na okres dwóch tygodni "zawiesić" ,"rozpiąć " na groszku ,agrowłókninę.Bojący się jej motyl nie ośmieli pod nią wejść i w ten sposób nie ma dostępu do młodych strączków.
I nie wiem czemu ,ale przyszła mi do głowy teraz taka myśl. Jak jadano groszek dawno,dawno temu?Jakie to przepisy dotyczące tego warzywa można spotkać w starej książce kucharskiej?Bo ja ma także swój,ale to tylko dla amatorów,dla wybitnych amatorów tego mniam,mniam warzywka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz