środa, 20 stycznia 2016

JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO To onegdaj zakończyłam,chyba przed wczoraj............"no i zaczęło się".Ciąg dalszy,był taki ,tego co się zaczęło.Centrum Rudy Pabianickiej,był Marysin.To także nazwa przystanku tramwajowego.Kto chciał zobaczyć co się dzieje ,szedł tam.Z reszta słychać było,że front się już oddalił.Poszliśmy zatem tam i po drodze minęliśmy chłopca w wieku może 15 lat,bladego,zmarzniętego jak stał w wejściu do pałacyku mieszczącego się przy ul.Pabianickiej nr 240.Teraz już go niema.Wtedy nad wejściem było zadaszenia i tam  ,pod nim stał z pancerfaustem na ramieniu.To taka broń przeciwczołgowa.Tyle,że tych czołgów na które czekał nie było.Wszystkie sklepy na Marysinie były już obrabowane,ale to co  było w tych sklepach? to obrzydliwa marmolada i jej podobna margaryna ,no - czasem brykietowego kształtu chleb z dodatkiem mąki kasztanowej i różnych innych substytutów ,równie nie nadających się do jedzenia.Po sprawdzeniu,że nasze mieszkanie przedwojenne jest  wracaliśmy do domu i po drodze mijaliśmy ciągnące się w nieskończoność tłumy ludzi z wózkami i ręcznymi bagażami.Szli całą szerokością jezdni,człowiek przy człowieku.Szli ,bo to była droga na zachód ,na Wrocław i tylko od czasu do czasu słychać było ............"nach Breslał,nach Breslał.W wejściu  do pałacyku przy ul Pabianickiej 240  [ nie zapomnę tego numeru ] leżał wspomniany już chłopiec, i leżała też obok niego roztrzaskana głowa. Pancerfaustu nie było."A gdzieś tam matka jego miała złe przeczucia,bo matki je mają" ,skonstatowała moja mama.Do dziś nie rozumiem czemu tak się stało,że nagle połowa [dosłownie  połowa] Rudy Pabianickiej odeszła.Pozostały domy i mieszkania i także ten dom w którym rodzice moi mieszkali przed wojną i nasze przedwojenne mieszkanie już na nas czekało.Na tę okoliczność kiedyś spłodziłam wiersz i jest on gdzieś we wcześniejszych postach ,zatem dziś przytoczę tylko jego końcówkę.Ona bardzo dokładnie "maluje" obraz tego dnia.

.................."Jak niegdyś mieszkańcy Sodomy,szli milcząc w swą daleką drogę.
W zamienionym na magazyn kościele ,dzwony milczały,nie biły im na trwogę.
Tylko niekiedy spośród tłumu,żegnała spojrzeniem swój faterland żona Lota,
by po wielu latach,doświadczyć boleśnie,tego co znaczy słowo tęsknota.
Jak to się stało,że oszukał ich tak boleśnie,mesjasz samozwańczy?
A teraz idą ,niczym w żałobnym orszaku,z własnej woli ,wygnańcy."


I po co ja to pamiętam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz