poniedziałek, 6 kwietnia 2015

A ta zła wiadomość.Już pod koniec spaceru,zmęczony mój pies,nagle stał się czujny bo  zauważył na ziemi wiewióreczkę,ale ona szybko udała się w drzew  korony.Też wiewiórek tu nigdy nie było,ale drzewa się rozrosły a na działkach [nieopodal]wiewiórka spotka coś "na ząb".Za moment jednak zorientowałam  się czemu była na ziemi.Bo tam w górze goniła ją sroka.Moje klaskanie wypłoszyło ją ,ale na jak długo?
Nie byłabym zorientowana w sprawie ,gdyby nie opowiedziała mi pewna osoba jak to w parku trzy sroki w tzw mgnieniu oka zamordowały wiewiórkę.I tu przypominam sobie,że jeszcze 30 lat temu nie było na moim osiedlu ani jednej sroki.Co się stało,co i kto zmienił to? co na to ornitolodzy.Przecież niebawem to co będzie fruwało nad naszymi głowami ,to tylko będą sroki.Raz udało mi się uratować sikorkę którą już przy ziemi" dopadła" sroka.Moje klaśnięcie poskutkowało,bo sroka zostawiła sikoreczkę,którą wzięłam w dłonie...............jak bardzo serduszko jej biło.Chuchałam i głaskałam ,aż nagle fruuuuuu  odleciała.Ciekawe kogo bardziej się  bała mnie czy sroki?

To tyle o moich obserwacjach spacerowych.

1 komentarz:

  1. CiotkoMalinko - masz uzdrawiającą moc w swoich dłoniach. Piękne są te Twoje opowieści, ciekawe rady...

    OdpowiedzUsuń