A ta zła wiadomość.Już pod koniec spaceru,zmęczony mój pies,nagle stał się czujny bo zauważył na ziemi wiewióreczkę,ale ona szybko udała się w drzew korony.Też wiewiórek tu nigdy nie było,ale drzewa się rozrosły a na działkach [nieopodal]wiewiórka spotka coś "na ząb".Za moment jednak zorientowałam się czemu była na ziemi.Bo tam w górze goniła ją sroka.Moje klaskanie wypłoszyło ją ,ale na jak długo?
Nie byłabym zorientowana w sprawie ,gdyby nie opowiedziała mi pewna osoba jak to w parku trzy sroki w tzw mgnieniu oka zamordowały wiewiórkę.I tu przypominam sobie,że jeszcze 30 lat temu nie było na moim osiedlu ani jednej sroki.Co się stało,co i kto zmienił to? co na to ornitolodzy.Przecież niebawem to co będzie fruwało nad naszymi głowami ,to tylko będą sroki.Raz udało mi się uratować sikorkę którą już przy ziemi" dopadła" sroka.Moje klaśnięcie poskutkowało,bo sroka zostawiła sikoreczkę,którą wzięłam w dłonie...............jak bardzo serduszko jej biło.Chuchałam i głaskałam ,aż nagle fruuuuuu odleciała.Ciekawe kogo bardziej się bała mnie czy sroki?
To tyle o moich obserwacjach spacerowych.
CiotkoMalinko - masz uzdrawiającą moc w swoich dłoniach. Piękne są te Twoje opowieści, ciekawe rady...
OdpowiedzUsuń